Kolejny rosyjski śmigłowiec szturmowy Kamow Ka-52 (kod NATO: Hokum B) padł ofiarą żołnierzy 47. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej SZU.

Zdjęcie płonącego zestrzelonego wiropłatu zostało opublikowane w mediach społecznościowych.

Do zdarzenia doszło na niedaleko wsi Robotyno w obwodzie zaporoskim.

Według rosyjskich blogerów, związanych z lotnictwem wojskowym, dowódca śmigłowca zdołał się katapultować, natomiast drugi pilot zginął.

Zaledwie tydzień temu, 7 sierpnia, żołnierze tej samej jednostki zestrzelili na tym samym kierunku identyczny rosyjski śmigłowiec. Strona rosyjska potwierdziła stratę.

Od początku ofensywy Ukraińców na kierunku zaporoskim, Rosjanie aktywnie wykorzystują dwumiejscowe śmigłowce szturmowe Ka-52, ze względu m.in. na to, że te maszyny mają w swoim arsenale kierowane pociski przeciwpancerne.

To daje możliwość w razie potrzeby szybko dotrzeć w zagrożony obszar i zatrzymać natarcie ukraińskich jednostek pancernych lub zmechanizowanych. Również wśród pilotów śmigłowców szturmowych powszechna jest praktyka strzelania z daleka niekierowanymi rakietami z tzw. kabrowania (kiedy dziób statku powietrznego jest nieco podniesiony do góry, co pozwala zwiększyć zasięg przy jednoczesnej utracie celności – red.).

Zestrzelenie każdego rosyjskiego śmigłowca znacząco ułatwia posuwanie się wojsk ukraińskich w tym kierunku, a także na pewien czas powoduje osłabienie potencjału rosyjskiej armii.

Według analityków OSINT od początku rosyjskiej inwazji w 2022 roku okupanci stracili już około 40 śmigłowców Ka-52. Na opublikowanym powyżej zdjęciu widać 41 zestrzelony wrogi wiropłat.

Nie jest znana dokładna obecna liczba śmigłowców szturmowych tego typu w lotnictwie armii rosyjskiej, ale według niektórych informacji na początku ubiegłego roku liczba maszyn w stanie gotowości bojowej może liczyć 90 sztuk.

Przypomnijmy, że 25 lipca żołnierze 38. Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej SZU również strącili rosyjskiego Ka-52.