Rosyjscy najemnicy z Grupy Wagnera odmówili podpisania umów z Ministerstwem Obrony Rosji.

Poinformował o tym szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn.

10 czerwca rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu nakazał wszystkim rosyjskim formacjom ochotniczym podpisanie do 1 lipca umów z Ministerstwem Obrony Federacji Rosyjskiej w celu stworzenia „jednolitego podejścia do organizacji kompleksowego wsparcia i wykonywania przez nie zadań”.

W swoich raportach Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej określało najemników Grupy Wagnera jako ochotników oddziałów szturmowych.

W odpowiedzi Prigożyn stwierdził, że dekrety Szojgu dotyczą pracowników Ministerstwa Obrony i personelu wojskowego.

„Grupa Wagnera jest organicznie zintegrowana z ogólnym systemem, Grupa Wagnera będzie koordynowała swoje działania z generałami po prawej, lewej stronie, z dowódcami jednostek, ma duże doświadczenie i jest wysoce skuteczną strukturą” – powiedział Prigożyn w komunikacie.

Prigozhin zauważył również, że „Szojgu nie może właściwie zarządzać formacjami wojskowymi”.

Warto zauważyć, że zgodnie z rosyjskim prawem prywatne firmy wojskowe są w Rosji zakazane, dlatego urzędnicy wybierają definicję „siły ochotnicze”.

Jednak Grupę Wagnera trudno uznać za firmę prywatną. Formacja ta od wielu lat jest zaopatrywana w broń i pojazdy opancerzone armii rosyjskiej i wykonuje różnorodne zadania w Afryce, Syrii i w Ukrainie. Bojownicy Wagnera są oskarżani o popełnienie licznych zbrodni wojennych, w tym o pozasądowe egzekucje.

Zeszłego lata, po kilku porażkach militarnych armii rosyjskiej na terytorium Ukrainy, Grupa Wagnera zaczęła rekrutować więźniów do swoich szeregów i wysyłać ich na wojnę.

W maju tego roku Prigożyn poinformował o śmierci 20 000 bojowników Grupy Wagnera w Ukrainie. Możliwe, że liczba jest niedoszacowana.

„Podczas operacji wybrałem 50 000 więźniów, z których około 20 procent zmarło. Zginęło dokładnie tyle samo, ile przybyło do nas na kontrakt. Około 20 procent to ranni, których obrażenia uniemożliwiają im wykonywanie zadań bojowych przez trzy miesiące lub dłużej” – powiedział Prigożyn.